18 września 2010

Inaczej


Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów, aby żyć. 

— Jonathan Carroll, Na pastwę aniołów

 Potrafię żyć bez miłości. Potrafię być bez niej szczęśliwa, spokojna i czuć się spełniona. Potrafię wypełnić sobie czas i dni nie tracąc nic z radości życia. Mimo tego moja samotność nie jest ani naturalnym ani łatwym stanem. Między byciem z kimś a byciem samemu jest spora różnica. To właśnie ona stanowi o tym, że życie we dwoje jest inne. Nie powiedziałabym, że lepsze, ale właśnie inne, bo miłość ma to do siebie, że jest trudna mimo całej swojej magii i cudowności. Kochając mnoży nam się szczęście, radość i siła, ale także problemy. Są już nie tylko te nasze ale też i te drugiej strony, które stają się też naszymi. Wszystko staje się wspólne cały dobrobyt inwentarza z jasnymi i ciemnymi stronami. Miłość wcale nie jest lżejsza do udźwignięcia od samotności. A jednak życie bez niej generuje w ważnej części nas poczucie pustki. Początkowo daje ona wrażenie wolności i lekkości jednak z czasem zaczyna nabierać wagi i wiać chłodem otchłani. Samotność jest dobra na krótszy lub dłuższy czas leczenia ran, podnoszenia się po porażce minionego uczucia i definiowania siebie na nowo. Pomaga zrozumieć wiele i na wiele otwiera oczy. Wychodzimy z niej mądrzejsi. Jeśli wychodzimy. Jeśli nie z czasem coraz wyraźniej widzimy czego nas pozbawia. W takim czasie w jakim jestem teraz kiedy każdy kolejny dzień jest trudny szczególnie czuję brak wsparcia tej drugiej osoby, żywej części mnie. Oboje chodzimy sobie po świecie siebie nieświadomi. Kiedy tymczasem mnie ubywa z każdym dniem więcej. Kiedy co rano coraz trudniej mi znaleźć  taki powód by wstać, który by do mnie naprawdę przemawiał. Kiedy moja praca przestaje cieszyć. Kiedy coraz więcej rzeczy staje się dla mnie zbyt trudne do przyjęcia. Kiedy wraca do mnie najgorsze z możliwych poczucie bezsilności. Kiedy zaczynam myśleć czarnymi barwami. On jest daleko. I nie ma we mnie tej szczególnej siły, którą tylko On mógłby mi dać bym mogła przetrwać ten czas. Nie mam setki powodów by żyć. W ich miejsce mam za to setkę powodów odbierających mi chęć do życia. Coraz trudniej jest mi być dzielną i stawiać czoła życiu. Coraz trudniej mi wierzyć. Coraz rzadziej wygrywam. Coraz częściej mam wrażenie, że tylko cud mógłby mnie uratować. 

 Ks. Wacław Buryła

zawsze
musi być ktoś
najważniejszy
jedyny
bez którego życie
traci sens
do którego
powraca się ciągle
nawet z najdalszych
zakątków ziemi
do którego wraca się
jak do dzieciństwa
żeby odzyskać nadzieję
i wierzyć
nawet w niemożliwe
bez którego pogoda
staje się niepogodą
a radość
umiera przed czasem
musi być człowiek
ważny jak alfabet
bez którego wszystko
staje się niezrozumiałe
i ponad siły
który pomaga iść
w nieznane
który przynosi szczęście

14 komentarzy:

  1. Nie cud Cię kochanie uratuje a Ty sama potrafisz to zrobić. Są dni, miesiące, lata, kiedy mamy dość i skok z mostu jest opcją często rozważaną ale to najłatwiejsze z wyjść. Trzeba stawiać czoła temu, co daje los i to temu złemu losowi dawać "w pysk". Życie bez Niego też jest życiem, żadnym cieniem czy substytutem. Po coś nam to życie bez podarowano, wystarczy zajrzeć głęboko, bo to znaleźć.
    Jesteś mądrą i fajną kobietą, uszy do góry, pierś do przodu i idziemy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że po to wali się jeden "dom" byśmy na jego gruzach i z jego cegieł budowali nowy. Ja buduję mój zupełnie od nowa, spróbuj, może to ta droga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skok z mostu nie jest dla mnie opcją. Na stawianie czoła trzeba mieć siłę i wiarę w to, że to ma sens. Traci się ją kiedy po przebiciu głową kolejnego z rzędu muru okazuje się, że za nim stoi następny dokładnie taki sam. Nie napisałam, że życie bez Niego jest śmiercią napisałam, że jest inne i że mi Go brak. Nie przestałam iść mimo wszystko pytanie tylko dokąd mnie te moje nogi zawloką... Po tylu latach samodzielnego ratowania siebie mógłby mnie wreszcie ktoś wyręczyć, niekoniecznie cud. Mam swój dom w jednym kawałku Soy, a nawet dwa jeśli doliczyć ten blogowy to ja się sypię. Oby Twój nowy dom był trwały i budowa nie zabrała Ci wiele z życia, trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana cioteczko, On gdzieś jest. Tylko się dskubany w chowanego bawi...
    Będzie dobrze...
    Widocznie pisany jest ci ktoś wyjątkowy na kogo trzeba poczekać..
    Ściskam cie mocno i myslami jestem przy Tobie
    BUZIAKI
    MLECZKOWA

    OdpowiedzUsuń
  4. No bo to On czeka na Ciebie. Nie może Cię dostać ot tak -załatwo. Jesteś kimś wyjątkowym, na kogo trzeba poczekać. Ale za to potem - jak już się spotkacie - jaka miłośc wybuchnie!!!! Hohhoohoh
    Usmiechnij się ;o))

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślisz? Ja już sama nie wiem. Strasznie długo do mnie idzie i nie wiem kto błądzi bardziej ja czy On. Właśnie tego mi trzeba by był ktoś kto mi powie, że wszystko będzie dobrze nawet jeśli to się mija z prawdą. Dziękuję Ci kochana za to, że jesteś:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz Kantadesko jak On będzie choć trochę podobny do mnie to całkiem możliwe, że ma mój fatalny zmysł orientacji w terenie i dlatego nie może do mnie trafić;)Uśmiecham się kochana i za ten uśmiech Ci dziękuję:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz Eris każdy ma swoją drugą połowę i gdzieś po świecie na pewno chodzi również Twoja druga połowa. Może być bardzo daleko, a ... może bardzo blisko. Nigdy nie wiesz gdzie Cię znajdzie pięknie ilustruje to przykład Polly i Lu). Wierzę, że będzie to już niedługo :)
    A Carrolla - uwielbiam, mam wszystkie jego książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie po świecie chodzi a nie po mojej okolicy;) Nie ma przy mnie odpowiednika Luśka. Drogi z moimi męskimi przyjaciółmi mi się rozeszły z różnych powodów. Są obecni ale nie tak jak Lusiek w życiu Polly. Zobaczymy kiedy się miłość pojawi i czy w ogóle, póki co blisko mnie tylko wirusy się kręcą;) A Carroll jest po prostu jedyny i niepowtarzalny - nie da się go nie kochać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana Eris, tak jak piszą wyżej dziewczyny, każdy z nas ma swoją połówkę: jedni ją szybko znajdują, a drudzy potrzebują na to wiele lat. Ja należałam do tej drugiej grupy, dlatego kochana doskonale Cię rozumiem. Wiem jak smakuje samotność, też nie było mi łatwo się z nią uporać. Wierzę, że przyjdzie taki czas w Twoim życiu gdy będziesz spoglądała na swoją połówkę i w duchu pomyślisz, że dla niego było warto przeżyć wcześniej każdy dzień w samotności.
    Trzymam kciuki, aby niedługo wszystko się w Twoim życiu zmieniło na lepsze. Mocno ściskam i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobno na najlepsze w życiu trzeba poczekać... tak przynajmniej śpiewa Szcześniak... Zobaczymy Nikkuś co będzie póki co staram się zapanować nad teraźniejszością i mam nikłą nadzieję, że będzie dobrze. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Erisku.Miłość jest piękna,ale kapryśna jak primadonna.Ten drugi człowiek czasem jest bardzo blisko,an wyciągniecie ręki.Trzeba tylko go dostrzec,bo może też myśli,że jego miłość jest daleko?Czasem warto poczekać i być jak miłość cierpliwym-los wynagrodzi:)Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Ksantuś:) Ech miłość trudno żyć z nią a bez niej jeszcze trudniej... Generalnie mam w moim pojęciu 80% pewność, ze w pobliżu mnie nie ma takiego kogoś. Czekam kochana czekam i mam nadzieję, że się doczekam:) Odpozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Erisku, będzie dobrze. Na wszystko przychodzi czas, także na miłość. Nigdy nie trać nadziei.
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Obyś miała rację Nikkuś. Ponoć nie ma dobrego ani złego czasu (spotkałam się z taka filozofią) jest tylko czas a my możemy jedynie reagować na to, co przynosi. Cokolwiek mi przyniesie postaram się z tym żyć. A z nadzieją jakoś zawsze jestem na bakier ale jest stale obecna. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń