Każdy ma swój, na
własną miarę skrojony płaszcz szamana. Wkłada go gdy jest mu źle. Bardzo źle.
Każdy z nas dowie się o tym prędzej czy później. Tak bowiem ułożone są życie i
jego scenariusz. W filmie „Amores perros”
Alejandra Inarritu pada
zdanie: „Człowiek jest tyle wart ile stracił.” Nie odwrotnie. To właśnie w
takich momentach przywdziewamy szaty, które czynią nas dla innych
niewidzialnymi. Na chwilę, na dłużej, na zawsze. To wtedy dla samych siebie
stajemy się jedynymi punktami odniesienia. To ja czuję, to ja muszę uporać się
z demonami czyhającymi w kątach, to wreszcie ja zadaję sobie pytanie: dlaczego
akurat mnie to spotkało, a nie kogoś innego? Ale jak to w życiu bywa, prędzej
czy później nadchodzi moment, gdy źródełko łez wysycha. C’est
la vie. Zdejmujemy magiczny płaszcz szamana i
decydujemy się na powrót do świata żywych. Ten patrzy na nas z zaciekawieniem. Chce
wiedzieć więcej, bywa, że otacza pomocnym ramieniem. Wiele dobrych słów śle w
naszą stronę. Kiedyś zapytałam pisarkę Romę Ligocką, słynną dziewczynkę w
czerwonym płaszczyku z filmu „Lista Schindlera” Spielberga, czy to prawda, że
cierpienie uszlachetnia. „Niech pani w to nie wierzy, cierpienie czyni z
człowieka skałę”, odpowiedziała. I pewnie to miał na myśli bohater „Amores perros”, wypowiadając te
słowa, że człowiek jest tyle wart, ile stracił.
Małgorzata Domagalik
Ciężko
zniosłam ostatni czas. Miałam więcej dolegliwości, więcej skutków ubocznych się
pojawiło. Dłużej nie mogłam z domu wyjść. W międzyczasie miałam ważne badanie,
którego wynik i inne wyniki poznam w poniedziałek, wtedy też dowiem się jak
będzie wyglądało moje dalsze leczenie. Niespodziewanie dla mnie spokojna
jestem. Wcześniej stresowały mnie wszelkie diagnozy. Zakładam koszulkę z
napisem Super girl, którą dostałam od siostry i ciepłe kapcie jakie sobie
kupiłam (są futrzaste w środku i mają regulowaną
wysokość mogę sobie je zaciągnąć nawet do kolan:) w których jest mi wreszcie
ciepło w stopy i wychodzę do świata. Czasem za pośrednictwem komputera czy
telefonu czasem fizycznie. Pod koniec cyklu poczułam się na tyle dobrze, że
mogłam chodzić na długie spacery. Odwiedziłam po bardzo długim czasie
martwiących się o mnie w pracy. Miło było być ciepło przyjętym i wyściskanym. Świat
też przychodzi do mnie. Często mam gości. Ostatnio nawet z bardzo daleka
przyjechała do mnie długo wyczekiwana Rose czym sprawiła mi ogromną radość. Niesamowicie jest móc
się nagadać za wszystkie czasy z bratnią duszą. Być na tyle na siłach by móc
pokazać kawałek swojego świata. Jakoś tak ostatnio bardziej podbudowana się
czuję niż zwykle na duchu. To pewnie zasługa Waszej modlitwy i wsparcia.
Otulona ciepłym swetrem od PoLuśków w fotelu z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach
coraz częściej uśmiecham się do moich myśli. Cieszy mnie, że Rose wypoczęła, że Polly i Lu wezmą ślub, że w pracy już
sobie radzą lepiej beze mnie i mogę z czystym sumieniem się na dłużej wyłączyć
z obiegu, że było kilka naprawdę pięknych słonecznych dni i naprawdę nieważne,
że dziś cały dzień leje. Dobrze się czuję i psychicznie i fizycznie. Gdybyście
mnie spotkali na ulicy żadne z Was nie zgadłoby, że jestem chora. I chyba o to chodzi by żyć w miarę normalnie
jednocześnie cały czas dbając o to by wyzdrowieć. Kiedy trzeba się wypłakać,
kiedy trzeba przeleżeć popołudnie, kiedy trzeba pooglądać dla odmóżdżenia telewizję czy poczytać wyłączając myśli. Nic
nie robić na siłę, do niczego się nie zmuszać. Kiedy się ma ochotę robić to, na
co się ma ochotę. A nawet trochę siebie porozpieszczać. Mam świadomość
wszystkiego, co tracę. Być może jest w tym racja, że tracąc coś zyskujemy coś
innego. Być może człowiek jest tyle wart ile zniósł strat. Ile razy podniósł
się po tym jak utracił coś co miało dla niego dużą wartość. Powinnam się więc
chyba cieszyć, bo zyskuję na wartości i inflacja mnie omija;) Trzymam się
kochani i puszczać nie zamierzam. Dziękuję Wam za to, że jesteście.
Do
napisania.
Wasza
Eris
Wiesz, że i ja zwróciłam uwagę na ten fragment? Szczególnie na ten, że cierpienie czyni z człowieka skałę. Coś w tym jest. Obiecałam sobie kiedyś o tym napisać...A tu proszę zaglądam do Ciebie i jest.
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie napisać o Tobie notkę, więc jak będziesz mieć czas zajrzyj, tam dziękuję raz jeszcze, że Cię mogłam odwiedzić.Do zobaczenia!
Nie wiedziałam:) Tez myślę, że coś w tym jest. Czytałam notkę kochana jesteś:* Nie ma za co dziękować naprawdę. Buziaki:*
Usuńcieszę się, że sweterek się przydaje i cieszymy się, że nasz ślub też Cię cieszy ;D
OdpowiedzUsuńA o reszcie to sobie już niebawem porozmawiamy :)))
Wręcz nie chowam go do szafy, stale w użyciu z przerwą na pranie:) No ba wiadomo, ze Wasz ślub mnie cieszy:D Też mam taką nadzieję:)
UsuńWitaj Erisku.Słoneczko faktycznie postanowiło trochę nas dopieścić.Udało mi się nawet grzybów nazbierać.Też uważam,że cierpienie wzmacnia,ale nie uszlachetnia.Nadal trzymam kciuki i cieplutko pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWitaj Ksantuś:)Zawsze pogoda lepiej mnie nastraja zwłaszcza wtedy kiedy mogę wyjść i poczuć słońce na twarzy:) Moja mama też dziś wróciła z leśnymi łupami w postaci opieńków:)Wiesz co mówią co nas nie zabije t nas wzmocni:)Dziękuję za kciuki i proszę jeszcze nie puszczać odpozdrawiam slonecznie:)
UsuńWidzisz kochana, my Ci cały czas mówimy, że twarda z Ciebie kobietka, właśnie taka jak ta skała. Bo tak właśnie jest.
OdpowiedzUsuńU mnie w domu ciepło, grzejniki ciepłe, a ja siedzę w grubych skarpetkach, grubych kapciach i opatulona jestem kocem, taki zmarzluch ze mnie, a przecież jeszcze mrozów nie ma ;)
ściskam serdecznie, trzymaj się mocno!!
Czasami jestem twarda Nikkuś a czasami zwyczajnie mięknę, bo w końcu tylko człowiekiem jestem. Ja zawsze byłam zmarźlakiem stopowym ale zaczynało mi się marznięcie tak w połowie listopada a tu już od września przez tą chemię mi temperatura spadła. Ale nic to mam jak to u mnie w domu mówią walonki do tego super rozgrzewające herbatki od Rose i sweterek od PoLuśków i dzięki temu już mi ciepełko:)Odściśkuję ciepło co byś się rozgrzała:) Buziaki:*
UsuńKochana jesteś bardzo dzielna. Cały czas o Tobie myślę, trzymam kciuki i wysyłam bardzo pozytywne fluidki :) Trzymaj się cieplutko. Czekam na wieści, jak tam badanie i co z dalszym leczeniem. Buźka
OdpowiedzUsuńCzasm mi się zdarza ale nikt nie jest dzielny cały czas:) Czuję ciepełko z tych fluidków:)Jeszcze nie wiem wysyłają mnie na konsultację jutro i albo ustalą termin zabiegu albo dalej dostanę chemię. Buziaki:*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj jeszcze raz Erisku.Nie tak zabrzmiało mi to,co chciałam napisać;)Drobne radości nas napędzają,a przeciwności-cierpienie-wzmacniają.Każdy ma chyba swój płaszcz:)Pozdrawiam cieplutko:))))
OdpowiedzUsuńNic się nie stało Ksanti:) Małe szczęścia są zawsze największe:) Każdy ma i bardzo dobrze czasem zwyczajnie tylko my sami musimy z sobą zostać. Buziaki:*
Usuńno to jak masz takie mega kapciochy to juz Ci stopki nie zmarzna :)caly czas przesylam mnosto mnosto cieplej energii i mysle i modle sie codziennie
OdpowiedzUsuńNo a jeszcze teraz wzbogaciłam się o kocyk z rękawami to już mi ciepło jak w bajce:) Dziękuję Kasiulku za wsparcie nawet nie wiesz jak bardzo ważne jest:*
UsuńJaki ciepły wpis :) Od tych kapci, swetra i herbatki -samej zrobiło mi się ciepło - mimo iż wyłączyłam ogrzewanie :D
OdpowiedzUsuńCieszę się z tego wpisu... jakoś tak siedzę, patrzę w komputer i się cieszę :D
Aż sama mam ochotę do Ciebie przyjechać :D Przywiozę sok malinowy do herbaty. Stawiaj wodę :*
Moc buziaków posyłam od Lenki, która podczas wieczorenj modlitwy - już nawet nie potrzebuje przypominania, że modlimy się o zdrowie dla Eris - sama wymawia płynnie wszystko :D
Codziennie utrwalamy. A znając zycie - to długo po całkowitym Twoim wyzdrowieniu -ona ciągle będzie się modlić. Wejdzie jej to w krew :D
Trzymaj się cieplutko Kochana!!!
Pewnie dlatego, że było mi ciepło jak pisałam;) Zapraszam kochana jak tylko będziesz w okolicy co bym mogła oddać moc buziaczków Lenusi:) Kochane jest Twoje słoneczko bardzo i niezmiennie mnie wzrusza, że się za mnie modli. Dziękuję Ci kochana bardzo za wszystko:*
UsuńElunia, moge wyobrazic sobie wszystko, ale nie ciebie jako skale w jakimkolwiek fragmencie!!! Petrograf potrzebny od zaraz! :*
OdpowiedzUsuńps. pogratuluj prosze Lu i Polly, zagubilam klucze do nich ;(
Nie no skamieliną jeszcze nie jestem:) Może czasem zlodowaceńcem jak spada temperatura za nisko, ale spokojnie przy Waszych ciepłych myślach nie zamarznę:) Pogratuluję oczywiście:) Buziaki:*
UsuńErisku strasznie się cieszę, że mimo trudnych chwil nie brakuje Ci ducha walki i pozytywnego nastawienia :)Tak trzymaj, a w chwilach słabości pamiętaj, że już jesteś znacznie bliżej wyzdrowienia niż na początku, kiedy dowiedziałaś się o chorobie :). Piszesz o stratach ...niestety są nieuniknione, ale każdy, kto już wygrał z rakiem, zgodnie mówi, że w efekcie końcowym zyskał znacznie więcej. Także Twój bilans będzie jeszcze bardziej na + :)
OdpowiedzUsuńErisku bardzo mocno Cię przytulam - niestety tylko wirtualnie:/ I przesyłam dużo, dużo pozytywnej energii.
A gdzie można takie kapciochy nabyć? Bardzo by mi się przydały, bo zimnica u mnie straszna :)
A ja się cieszę, że Ty się cieszysz:) Tak sobie stale powtarzam, że wszystko będzie dobrze i że jest lepiej niż było i z reguły pomaga. Odprzytulam bardzo ciepło i słonecznie:* Ja kapciochy kupiłam w takim moim ulubionym lokalnym sklepie, ale widziałam też w sieciówkach np. w Deichmannie czy Pepco. Jak marzniesz mogę Ci też polecić mój ostatni nabytek koc z rękawami też ogólnodostępny:)
Usuń