Czasem
w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi odejść. Oddalić się
na swoją pustynię. Pobyć sam. Nawiązać utracone połączenie ze samym sobą. Nie
jest to czas na rozmowy z innymi, spotkania i zabawę. Jest to czas wewnętrznej
ciszy. Pozwolenia sobie na to, by nazwać to, co boli. Zobaczyć to, czego tak
naprawdę nie chcemy widzieć. Popłakać w mroku nocy nad tym, co bezpowrotnie utracone.
Uczynić rachunek samoświadomości. Stanąć
w prawdzie nad własnym życiem. Jest mi coraz trudniej. Paradoksalnie kiedy
leczenie dobiegło końca a czeka mnie tylko diagnostyka kontrolna jest mi
strasznie ciężko wrócić do życia. Nie istnieje dla mnie coś takiego jak norma.
Nie umiem wyczuć swojego organizmu. Są chwile, że zupełnie nie czuję z nim
jedności i mam wrażenie, że działa na moją szkodę. Jestem ograniczona tym, na
co mi pozwala. Muszę być bardzo uważna, bo w przeciwnym razie szybko czuję
konsekwencje nieuwagi na własnej skórze. A jest ich teraz cały wachlarz
niestety. Najbardziej wyprowadza mnie z równowagi utrata wagi. To by stała w
miejscu kosztuje mnie wiele wysiłku każdego dnia. Mój organizm nie chce się
ustabilizować. Kolejny raz uczy się funkcjonować na innych zasadach. Jest
nieprzewidywalny. Męczy mnie ta ciągła walka o dobre przyswajanie pokarmu.
Męczy mnie moja własna słabość. A przede wszystkim męczy mnie czasochłonność
procesu dochodzenia do pełni sił. Z kolei to zmęczenie przekłada się mocno na
moją psychikę. Popadam na dłuższe lub krótsze okresy czasu w coś w rodzaju
stanów depresyjnych mimo, że się przed tym bronię. Miewam huśtawki nastrojów
lepsze niż niejedna kobieta w ciąży. Stąd moje milczenie ostatnio w stosunku do
wielu z Was. Wiem, że nie macie mi go za złe i rozumiecie tylko mi z tym
niedobrze. Mam wyrzuty sumienia, że Was zaniedbuję. Wypełniam sobie bardzo
szczelnie czas by nie myśleć za dużo i wieczorem padać z nóg. Muszę być cały
czas zajęta by w prawdziwą depresję nie popaść. Układam siebie stale na nowo i
staram nabierać sił. Nie będę obiecywać, że będę się odzywać częściej bo nie
wiem jak będzie. Powoli wracam do równowagi. Bardzo pomaga mi moja rodzina.
Kwiecień nie był dla mnie dobrym miesiącem. Mam nadzieję, że odzyskana w maju
jako taka spokojność ze mną zostanie.
Wasza
doskonale niedoskonała Eris
Witaj Erisku.Wygrałaś już wiele bitew i jeszcze pewnie kilka przed Tobą.Czasem i siebie trzeba poznawać od nowa.Trzymam kciuki za Ciebie i słoneczka,dużo słoneczka i kilogramów:)))))
OdpowiedzUsuńWitaj Ksantuś:) Wiem, że powolutku wszystko się da czasem tylko chciałoby się przyspieszyć. Słoneczko jest całe szczęście i waga odpukać stoi:)
UsuńDepresja to bardzo wredne, podstępne licho. Jak raz go wpuścisz do siebie, zacznie Cię wyżerać od środka. Czasem wydaje się, że chyba już sobie poszło a okazuje się, że siedzi tu nadal, wysysa energię i chęć do życia. Znam go. Jego wspólniczką jest samotność. Gdy są razem, ciężko ich pokonać.
OdpowiedzUsuńNajgorsze już za Tobą. Nie poddawaj się. Trzymam kciuki.
Depresja to jedno z najgorszych paskudztw. Pierwsza rada gdy nadchodzi - oderwać się od myśli o sobie. To naprawdę pomaga. Takie przekierowanie bywa zbawienne.Daleko mi do poddawania się. Czasem tylko brak mi sił. Trzymam się kochana, trzymam:*
UsuńZapamiętam - oderwać się wtedy od myśli o sobie. Dzięki.
UsuńMilczysz nadal. To może ja sobie tu przycupnę po cichu i pomilczymy razem :)
Nie mam ostatnio serca do pisania. Dużo się u mnie dzieje ale akurat o tym bym nie chciała pisać. Krótko mówiąc mija prawie miesiąc od notki a nie jest mi lżej. Sporo mam teraz zmartwień. Jednak trzymam się mimo to najlepiej jak potrafię. Dziękuję Ci kochana za pamięć i obecność:*
UsuńKochana,zaciskam kciuki za majowe "zmartwychwstanie" Twoje i moje.Ściskam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkie kciuki się przydadzą:) Odściuskuję serdecznie:*
UsuńDużo sił Erisku. Odzyskasz siły i równowagę. Tak jak pisze Ksantypa, wygrałaś już wiele bitew, ale jeszcze kilka jest przed Tobą. Poradzisz sobie z nimi. Najgorsze jest za Tobą. Proszę nie poddawaj się, bądź dobrej myśli. Ściskam mocno :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Nikkuś. Cały czas staram się zachować pozytywne myślenie. Trzymam się Słońce troche tylko za dużo mi ubyło sił ale się zregeneruje:) Słońce już jest to będziemy doładowywać bateryjki;) Odściskuję serdecznie:*
UsuńErisku, po prostu przytulam Cię mocno :*
OdpowiedzUsuńA ja Ciebie:*
UsuńJeśli dobre myśli mogłyby się na coś przydać przesyłam je Tobie ;)
OdpowiedzUsuńDobre myśli zawsze w cenie, dziękuję:*
UsuńErisku, siły życzę! Jesteś MEGA odważna, dasz radę ze wszystkim, dojdziesz do porozumienia ze swoim ciałem:!:) tylko na to potrzeba czasu i cierpliwości, na pewno...
OdpowiedzUsuńMyślę ciepło o Tobie i wysyłam pozytywne fluidy:)
Dziękuję:) Staram się staram by wszystko szło ku lepszemu i powoli idzie. Buziaki:*
UsuńCzas się odmeldować...długo Cię nie widać!
OdpowiedzUsuńZbieram się zbieram by coś napisać i zebrać się nie mogę... Ciężko mi ostatnio tak ogólnie. Postaram się coś napisać wkrótce.
UsuńErisku, dużo pozdrowień i uścisków ślę :* mam nadzieję, że zbierasz siły kochana.
OdpowiedzUsuń