13 grudnia 2010

Refleksyjnie z nutką szaleństwa kulinarnego


Sweet Darkness
by David Whyte

You must learn one thing.
The world was made to be free in.
Give up all the other worlds
except the one to which you belong.
Sometimes it takes darkness and the sweet
confinement of your aloneness
to learn
anything or anyone
that does not bring you alive
is too small for you.


David Whyte
Słodycz ciemności

Musisz się nauczyć jednej rzeczy.
Świat został stworzony byś był w nim wolny.
Zrezygnuj z wszystkich innych światów
z wyjątkiem tego do którego należysz.
Czasami potrzeba ciemności i słodyczy                            
 uwięzienia w swojej samotności 
by się nauczyć , że
wszystko czy wszyscy
którzy nie sprawiają, że czujesz się żywy
są zbyt mali dla Ciebie.


Uczę się odsuwać od ludzi, którzy mimo całej miłości jaką dla nich mam zabierają mi chęć do życia. Uczę się dystansu.  Uczę się akceptować, że pewne rzeczy w moim życiu nigdy nie będą normalne.  Daję sobie czas. Zajmuję intensywnie głowę i ręce. Pracy mam aż nadto. Spokojniejsza jestem odrobinę. Dalej zdarzają mi się ostre zakręty, łzy i wraca do mnie beznadzieja, ale jest już  inaczej. Ani lepiej ani gorzej. Zwyczajnie inaczej. Niełatwo jest mnie poukładać. Powoli wszystko znajduje swoje miejsce. Pewnie jeszcze nie raz poprzestawiam meble, ale to już nie ma znaczenia. Najważniejsze, że na sercu lżej. Jak co roku organizuję święta. Jak co roku myślę wiele o tym niezwykłym czasie. Jak co roku chcę poczuć znów, że Ten ktoś z góry rodzi się we mnie na nowo przytulając do serca. Jak co roku myślę o mijającym czasie. Kolejny rok zastanawiam się co mi jajko niespodzianka zdradzi z przyszłych dni. Jak nie co roku zabrałam się za samodzielne robienie pierogów i krokietów. Poniosła mnie fantazja i mam teraz w zamrażalniku trzy smaki (kapuściany, pieczarkowy i mięsny) powyższych w liczbie: pierogi 152, krokiety 32. Tak wiem czyste szaleństwo sama się sobie dziwię:) Na pewno w przeżyjemy tą zimę i z głodu nie padniemy;)  Jak zwykle zastanawiam się też nad prezentami i zupełnie nie wiem jak to się dzieje, że nasze rodzinne dzieci już niedługo mnie przerosną a siostrzenica już dowód odebrała kiedy ja pamiętam jak ją przewijałam jakby to było wczoraj. Refleksyjna jestem ostatnio bardzo. Dziwne wrażenie mam, że przeżyłam już swoje życie i nic nowego mnie nie czeka. Miałam swoją wielką miłość, swoje wielkie nadzieje na kolejną,  które spełzły na niczym, przeżyłam tyle bólu że nikomu nie życzę, wiem doskonale co to rozpacz i co znaczy nosić śmierci  czarne blizny na sercu. Nie powiem, że wszystkiego doświadczyłam, ale na pewno doświadczyłam więcej niż większość moich równolatków. Całe życie staram się być dobrym człowiekiem czasem mi to wychodzi lepiej czasem gorzej. Może to, co robię każdego dnia wystarczy by przeżyć swoje życie godnie. Może nie powinnam oczekiwać od życia więcej niż mi daje. Może tak sobie nagrabiłam w poprzednim, że w tym na więcej nie zasługuję. Czasami wydaje mi się, że byłabym o niebo szczęśliwsza gdybym umiała uczynić siebie przedmiotem kompromisu. Jednak nie potrafię, bo tylko siebie mam.

I jeszcze z dedykacją dla Was dowody szaleństwa;)
                         



                                               

28 komentarzy:

  1. ojej, nie masz ochoty podzielić się pierogami?;)
    Jeszcze wiele przed Tobą i nie raz Cię życie solidnie zaskoczy..znów;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow aleś cioteczko narobiła :) Szkoda, ze mamy za daleko, zeby się wprosic na małe conieco :D Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj oj - chyba na te pierogi z całą moją rodziną przyjadę ;o))
    A skoro tyle pierogów narobiłas, to.... na pewno coś cię jeszcze w życiu czeka :D Chociażby niezła wieczerza :D
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Eris, ja też myślałam, że nic lepszego mnie w życiu nie czeka, mimo że młoda jestem, to wszystko co dobre już a mną i na nic więcej nie zasługuję. Ale spotkałam swoje osobiste szczęście i to nic, że pewne sprawy wymagają czasu, by się odmieniło... cieszy mnie bardzo moje tu i teraz i jestem pewna, że pewnego dnia i u Ciebie się odmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ważne jest to co napisałaś na początku - że uczysz się dystansu, akceptacji. Pomału, bardzo wolno, ale wszystko poukładasz w sobie, a stąd już tylko krok do zmian. A co przyniesie nam życie tego nie wie nikt ! Nie możesz zakładać, że już nic dobrego Cię nie spotka, bo życie pisze niesamowite scenariusze - dziś jest tak, a jutro wszystko może obrócić się o 180 stopni ! Za pierogi - podziwiam Dobrze, ze ja nie muszę robić ;)) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Soy już się podzieliłam;)Oby te prorokowane przez ciebie zaskoczenia były pozytywne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybyście byli bliżej ściągnęłabym Was nie tylko na jedzonko ale i na lepienie Marecki mistrz kuchni na pewno byłby w swoim żywiole:) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam zapraszam na pewno pierogów starczy a i barszczyk się znajdzie do nich:) Wieczerza nas czeka ale pewnie nie z całą sto pięćdziesiątką dwójką pierogów;) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Antylko chciałabym mieć Twoją pewność. Dziękuję Ci za ciepłe słowo:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co będzie Elsuś. Jakoś tak wolę nie myśleć o przyszłości bo to mnie przygnębia. Oby ten mój scenariusz się rozkręcił i okazał się dobry. A pierogi lubię robić fajna sprawa jak się podzieli na raty przygotowywanie farszu i lepienie bo naraz to na bank bym nie dała rady:) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie, szalejesz z tymi smakołykami świątecznymi :) Ja nie przepadam ani za pierogami, ani za krokietami. Mnie na kolację wigilijną wystarcza dobra ryba (ale nie karp) z dodatkami :)
    Kochana nie trać wiary. Nigdy jej nie można tracić, bowiem życie może się drastycznie zmienić na plus w najmniej nieoczekiwanym momencie. Mówię z własnego doświadczenia. Nadejdzie dzień, w którym będziesz mogła powiedzieć z całym przekonaniem - jestem w pełni szczęśliwa - zobaczysz.
    Ciepło pozdrawiam. Uściski.
    Miłego świątecznego pichcenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ano szaleję;)Ja z kolei uwielbiam i pierogi i krokiety z barszczykiem:)A rybę po grecku zjadam:)
    Z wiarą jestem ostatnio na bakier. chyba najtrudniej mi jest uwierzyć właśnie w coś dobrego i nawet jak się zdarza oglądam się za siebie i czekam jaki za tą dobra chwilę życie mi wystawi rachunek i czym każe zapłacić. Nie wiem Słońce czy ja jeszcze umiem być w pełni szczęśliwa...ale chciałabym kiedyś taka być. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Barszczyk też nie jest na moje podniebienie :) ale z rybną lub grzybową zupą kolacja wigilijna jest u mnie uratowana :) rybkę po grecku zjem chętnie, generalnie lubię ryby pod każdą postacią, wszystkie za wyjątkiem karpia :)
    Potrafię sobie doskonale wyobrazić jak się czujesz w tym stanie beznadziejności, ale absolutnie nie możesz zrezygnować z własnych marzeń. Trzeba wierzyć, że kiedyś się spełnią, chociaż wydaje nam się, że szanse na ich zrealizowanie są nikłe. Wiara zawsze dodaje sił.
    Buziaki :*

    Mam gorącą prośbę kochana: jeśli znajdziesz chwilkę czasu, mogłabyś podzielić się przepisem na pierniki?? w sobotę zabieram się za pieczenie i chętnie wypróbowałabym Twoją recepturę :) mój mail: nikka4@op.pl
    Z góry serdecznie dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rybną i grzybową też lubię:) Generalnie bardzo lubię zupy:)Staram się Nikkuś z niczego nie rezygnować mam tylko kryzys wiary w to że to czego pragnę jest możliwe. Cieszę się ogromnie, że też będziesz piec pierniczki:D Swój przepis zostawiłam dla Was tu: http://erizabesu.blog.onet.pl/2,ID156709358,index.html
    mam nadzieję, że wyjdą piękne, napełnią dom aromatem a serca ciepłem i radością. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie latem wystarcza tylko drugie danie. Ale zimą, szczególnie podczas takich mrozów, jakie mamy obecnie, lubię zjeść gorącą zupę po powrocie z pracy.
    Dzięki za linka, już drukuję przepis. Na pewno wyjdą, będą pyszne i pachnące :)
    Wierzę, że dasz radę przezwyciężyć ten kryzys. Ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. oszalała baba z tym gotowaniem no ! ale wygląda pysznie .... ehhh że ja mam tak do Was daleko .... szkoooooda ....

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Erisku.Magiczny czas świat może przynieść niespodzianki,a przynajmniej radość.Na pewno znajdzie się promień,który powoli wszystko rozjaśni.Też na parę pięknych chwil(tylko chwil) musiałam dłuuuugo czekać,ale warto.Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  18. No przecież wiadomo, że ja od urodzenia jestem szalona;) Wielka szkoda Polluś wielka...

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Ksanti nie przepadam za niespodziankami za często zdarzają się niemiłe ale radości nigdy za wiele:) Ech Ksanti nie wiem co będzie pierwszy raz w życiu nawet w zarysie nie mam pojęcia i pewnie dlatego jakoś tak mi dziwnie... Pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  20. Erisku może ten prawie pusty zarys ma się zapełnić czymś radosnym,ciepłym?Życzę Ci tego z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ksanti mój kolega mawia - 'Morze jest głębokie i szerokie' zawsze jak mówię może. I pewnie ma rację bo kategoria może niczego nie obiecuje. Nie chcę za bardzo ufać i wierzyć, że będzie lepiej. Ostatnie czego chcę to kolejne rozczarowanie. Będę zadowolona jak zwyczajnie będzie spokojnie to wystarczy. Ale dziękuję Ci kochana, że za mnie wierzysz w optymistyczną wersję mojego życia:*

    OdpowiedzUsuń
  22. Nikkuś wybacz na wzrok mi padło i nie zauważyłam wczoraj Twojego komentarza. Zimą też na gorące płynne dania się nastawiam zwłaszcza jak mam jak dziś rano -15 za oknem:) Trzymam kciuki za jutrzejsze pieczenie i dziękuję, że we mnie wierzysz:*

    OdpowiedzUsuń
  23. Nic się przecież kochana nie stało :)
    Mrozy nieźle nam już daję we znaki, a to dopiero początek zimy ;/
    Mama zadeklarowała mi swoją pomoc w pieczeniu pierników, więc myślę, że się w miarę szybko uwiniemy.
    Wierzę w Ciebie, możesz być pewna :)
    dobrego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Niby nic ale głupio, że Cię pominęłam... Ja jeśli chodzi o mrozy jestem tolerancyjna do -10 powyżej już zamarzam:) Zobaczysz jaka to fajna sprawa tak rodzinnie pobawić się w kuchni i jak potem w całym domu pachnie świętami:) I Tobie kochana miłego weekendu:*

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj tam, przecież to nic takiego :)
    Muszę Ci powiedzieć, że pierniki wyszły przepyszne! :) A ten wspaniały aromatyczny zapach! :) Samo ciasto do wyklejania jest idealne, zwarte, nie łamie się etc. Ciasteczka czekają sobie w puszkach na święta, muszą jeszcze trochę zmięknąć, ale do gorącej kawy są idealne nawet lekko twardawe - dzisiaj była już rodzinna degustacja i wszystkim bardzo smakują :)
    W zeszłym roku ściągnęłam z neta jakiś przepis na świąteczne pierniki do wykrajania i ile się nadenerwowałam nad nim to tylko ja wiem - miało beznadziejną konsystencję, z wielkim trudem dało się wyklejać foremki. Nie wiem czy tamten autor przepisu pomylił się w pisaniu składnikow, czy po prostu lubi sobie utrudniać życie i bawi się takim ciastem :)
    O mrozach kochana nawet mi nie mów. Ja to w ogóle zmarzluch jestem :) dla mnie już poniżej -5 są siarczyste mrozy :) w zimie w weekend nie chce mi się w ogóle wychodzić z domu. Na urlop na narty mnie nigdy nikt nie wyciągnie! :) Zdecydowanie wolę ciepło, przyjemną, dodatnią temperaturę i słoneczko :) dobrze, że każdy kolejny dzień przybliża nas do wiosny :)
    buźka :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo się cieszę, że wszystko pięknie wyszło:D Musze przyznać, ze u nas już po pierniczkach zostało wspomnienie, ale to, ze giną ekspresowo to też u nas tradycja;) Na wigilię będzie piernik tradycyjny:) Czasem się idzie naciąć na tych internetowych przepisach ten z którego korzystam jest u nas w rodzinie od czasów niepamiętnych i nie zamieniłabym go na żaden inny. Ciesze się, ze mógł się przydać nie tylko nam:) Kiedy byłam mała uwielbiałam śnieg i zimę na sankach całe dzieciństwo zjeździłam. Teraz jedynie lubię pójść na spacer jak pięknie biało dookoła:) Zimą dużo w domu czytam, oglądam zaległe filmy i dużo więcej śpię:) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  27. To niezłe z Was łasuchy! :) moja rodzinka też lubi słodkie rzeczy, dlatego większość pierników schowałam, w przeciwnym razie zdążyli by je spałaszować do Świąt a ja nie mam czasu na ponowne pieczenie :). U nas nie piecze się tradycyjnego piernika jeśli są pierniki korzenne lub inne z przyprawami typowo świątecznymi. W zamian pieczemy makowce.
    Ja się już parę razy sparzyłam na przepisach internetowych i teraz jestem ostrożna. Korzystam tylko z pewnego źródła i zawsze zwracam uwagę czy autor zamiescił zdjęcie potrawy, wtedy jest dla mnie bardziej wiarygodny. Niby sporo jest w sieci blogów kulinarnych, ale większość przepisów jest zwyczajnie kopiowana z innych stron. Często nawet autor publikuje nie wypróbowane, co jest dla mnie dziwnym zjawiskiem.
    Twój przepis Eris jak najbardziej się przydał, na pewno zostanie znowu wykorzystany :)
    W dzieciństwie zima też mi nie była straszna, ale obecnie zdecydowanie wolę lato i ciepło. Zimą także staram się dużo czytać, bowiem w lecie nie za bardzo chce się siedzieć w domu z książką na sofie. Ja sen nadrabiam w weekendy niezależnie od pory roku :) w tygodniu trzeba się zrywać do pracy i niestety nie można sobie rano długo pospać :)
    Mocno ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak sobie umilamy czas oczekiwania na święta:) Lubię strasznie zapach i smak piernika i nie mogę go sobie odmówić tuż przed świętami a jako, że pierniczki zawsze wyparowywują magicznie piekę jeszcze ten tradycyjny;) Czasami coś sobie ściągam z internetu do mojej kuchni, ale już jedno spojrzenie na składniki jest mi w stanie powiedzieć czy to będzie ciasto czy jakiś cudak nieokreślony. Nigdy też nie poleciłabym komuś niewypróbowanego przepisu. W sieci jak to w sieci można znaleźć wszystko tylko niekoniecznie to wszystko musi być dobre. Teraz też wolę lato ale takie umiarkowane źle znoszę upały. Zawsze sobie obiecuję, ze odeśpię tydzień w weekend i ... budzę się jak do pracy maksymalnie poleżę sobie do 8 i na tym koniec leniuchowania:)Odściskuję:)

    OdpowiedzUsuń