4 grudnia 2011

Czarownice dwie w Trójmieście – czyli śladami Rose i Eris


Rzadko mam okazję widywać swoich przyjaciół. Tak się złożyło, że większość z nich rozjechała mi się po Polsce i świecie. Dlatego kiedy ktoś z moich bliskich zjawia się w moich stronach zawsze ogromnie się cieszę, że możemy się spotkać. Jak część z Was wie niedawno na północy gościła Rose i oczywiście nie było takiej opcji byśmy się przy tej okazji nie spotkały.  Nieważne, że dzień przed spotkaniem z Rose pobiłam swój własny rekord i spędziłam w pracy 16 godzin, nieważne, że cały dzień pierwszego spotkania miałyśmy pogodę jak z filmu Deszczowa piosenka  a drugiego minęłyśmy się z mini huraganem ważne, że mogłyśmy się spotkać i porozmawiać bez pomocy technologii. Prawdziwa rozmowa zawsze jest najcenniejsza. Tym bardziej wartościowa, że i na te technologicznie wspierane nie mam ostatnio czasu. Generalnie mam wrażenie, że strasznie się kurczy i wszelkimi sposobami staram się zatrzymać ten proces. Podczas pobytu Rose udało mi się wykroić dwie niedziele na to byśmy mogły się nagadać. Pierwszą spędziłyśmy częściowo w Gdańsku i częściowo w Sopocie. Przespacerowałyśmy się po Starówce pokazałam Rose moje ulubione miejsca a ona mi swoje i okazało się, że jedno nawet lubimy obie oczywiście chodzi o ulicę Mariacką, która niezmiennie wszystkich czaruje:)

  

Wspierane dzielnie moim parasolem zrobiłyśmy nawet małą sesję fotograficzną  w tych ekstremalnych warunkach. A potem poszłyśmy sobie na zasłużony odpoczynek do byłej ulubionej  kawiarni Rose  Pi kawy. Byłej bo zmiany organizacyjne i przeniesienie lokalu kawałek dalej niestety nie wyszły temu miejscu na dobre. Nadal co prawda można tam polecić herbatę (nie wiem jak z kawą, bo akurat nie piłam), ale już obsługi zdecydowanie nie, podobnie jak w krakowskim Kolanku czeka się na nią całe wieki tak jak na rachunek a na dodatek myli się jej treść zamówień a i powiększenie miejsca sprawiło, że znalazły się tam sprzęty nie do końca sprawne typu niepożądanie bujany stolik. Do tego za pewnego rodzaju szczyt uważam kasowanie za toaletę ludzi nie będących gośćmi Pi kawy 5 zł. W żadnym cywilizowanym kraju takich praktyk się nie stosuje tylko w Polsce. Pierwszy raz też zdarzyło mi się wyjść z lokalu nie czekając aż obsługa zabierze pieniądze za rachunek. Zwyczajnie uważam, że 20 min. czekania zdecydowanie wystarczy tym bardziej jeśli ktoś się spieszy jak my z Rose. Samo miejsce sprawia dobre wrażenie i domyślam się, że faktycznie kiedyś mogło być urokliwe ale niestety niewiele po tym uroku zostało. Rose rozczarowała się niepomiernie, że od czasu jej ostatniej wizyty tak niekorzystnie zmienił się ten lokal. No cóż tak to w Polsce już jest, że tylko nieliczne miejsca utrzymują początkowe standardy na stałe. Ja już do tego przywykłam i nawet mi to już nie przeszkadza jednak szkoda mi było Rose, która chciała mi pokazać coś wyjątkowego co się już wyjątkowym okazało nie być. Dla mnie miejsce nie ma znaczenia – najważniejsi są ludzie. Mnie wystarczy do szczęścia by byli przy mnie bliscy i bym mogła gadać w nieskończoność:) Oczywiście głównie tym się zajmowałyśmy z Rose:) Z Gdańska podjechałyśmy sobie do Sopotu by mogła się przywitać z morzem, bo nie zdążyła od swojego przyjazdu.  Sopot jak zwykle pięknie oświetlony przywitał nas lekką szarością i swoim spokojnym klimatem. Chwilowo uwolnione od nieustannie siąpiącego deszczu pospacerowałyśmy chwilę deptakiem i ruszyłyśmy prosto na molo. Morze było tego dnia szczególnie spokojne, zupełnie bezwietrzne, wyglądało jak wielkie zamglone jezioro. Szumiało tylko bardzo delikatnie kiedy nieliczne fale dobijały do brzegu. Przyjemnie tak było pospacerować sobie i potem powędrować alejkami prosto na obiad. Oczywiście tematów do rozmów nam nie zabrakło przez cały czas a i aparat Rose też był stale w użyciu:) Niestety czas już powoli zaczął nas gonić i musiałyśmy się dość szybko zebrać już z powrotem do Gdańska. Tam zdążyłyśmy już tylko zrobić maleńki spacer po nocnej Długiej i dosłownie biegiem wróciłyśmy na Dworzec bym zdążyła na swój pociąg. Obiecałyśmy sobie przy pożegnaniu, że jeszcze się spotkamy nim Rose wróci na południe, bo oczywiście nie zdążyłyśmy się nagadać.

 c.d.n

19 komentarzy:

  1. Kochana i ja się cieszę z Twojego poświęconego mi czasu. Co do Pikawy to przykro mi było bo najpierw chciałam Cię zabrać do Klimatów, których już nie było, a teraz do Pikawy gdzie potraktowano nas strasznie. Ja do dziś myślę o herbacie w postaci zemsty kelnerki.

    Co do Twojefo parasola to jakże on przydatny, z mojego noszenia parasola więcej szkody niż pożytku, bo ciągle go zapominam. Jak już zabieram to nie pada;)

    W Sopocie trafiłam na toaletę Pod Stzechą z której skorzystanie dla nie klientów kosztuje 20 zł, wyobrażasz sobie?!

    Przesłałam Ci tak mało zdjęć z tego spaceru, że powinnać złożyć pisemne zażalenie i wołać o pomstę do nieba na mnie;) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też bardzo lubię ulicę Mariacka, a także Długą, ale dopiero wieczorem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się cieszę bardziej;)

    Nie przejmuj się Słońce nie ma czym lokale w Polsce już tak mają. A co do herbatki trudno powiedziec ale możliwe że masz rację.

    Nie no jak zwykle Sopot cenowo bije wszystkich na głowę te 20 zł to już jest oburzające co najmniej. Szok.

    Ja tak nie uważam:) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. No ba wieczorem jest najfajniej kiedy już nie ma turystów;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nigdy w Gdańsku nie byłam, ani Sopocie, ani Gdyni ale pięknie jest :) Opłata za toaletę to 1/2 zł to sie owszem spotkałam, ale 5 zł to już nie

    OdpowiedzUsuń
  6. NA pewno kiedyś będziesz i zobaczysz na własne oczy:) Toalety i odpłatność za nie to taka rzecz za którą mi wstyd przed obcokrajowcami...

    OdpowiedzUsuń
  7. Będziemy się licytować która z nas się bardziej cieszy?;)

    Żebyś wiedziała, w Gdańsku nie ma gdzie zjeść, w Sopocie drogie toalety;)

    A powinnaś. Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mozemy ale nie będzie komu rozstrzygnąć;) Co fakt to fakt raczej ciężko o dobry lokal w Gsańsku a Sopot bije cenowo na głowę wszystkie inne znane mi miasta. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Może ktoś się znajdzie? Dla zwyciężczyni garść pierniczków;D Ściskam i przypominam żebyś nie pracowała za dużo:*

    OdpowiedzUsuń
  10. katrin to tak jak ja :) jestesmy w tyle, czas sie wstydzic w kacie :)
    A Ty Erisku razem z Rose jesteście moimi mistrzami, na prawde :)
    pijana

    OdpowiedzUsuń
  11. Kto wie, kto wie jak nagrody rzeczowe oferujesz;) Ekhem z pracą to się niestety ostatnio nie udaje...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kaśki jak nic zrzuta na paliwo i na północ razem obowiązkowo;) E tam mistrzami zwyczajne czarownice jesteśmy;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja? Toż to Ty pierniki pieczesz, ja nawet nie potrafię;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pijana-a dlaczego mistycznie albo w czym?:P

    OdpowiedzUsuń
  15. Na pewno potrafisz tylko jeszcze nie próbowałaś;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Eris-fakt nie próbowałam. Czy Ty widzisz co ja Pijanej napisałam? "Mistycznie"-o czym ja myślę?! Chodziło mi o mistrzynie rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czyli wszystko przed Tobą:) Widziałam i zorientowałam że sie przejęzyczyłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  18. cieszę się, że znalazłyście dla siebie czas :)))

    OdpowiedzUsuń