29 stycznia 2012

Utulić duszę

Nowy Rok przyniósł wiele wydarzeń moim życiu. Bardzo się przejmowałam niektórymi sprawami. Zszargałam sobie nerwy mocno. Wykończyłam tym żołądek i odezwały się stare dobrze znane dolegliwości. Całkiem możliwe, że nigdy nie zmądrzeję w kwestii brania do siebie pewnych rzeczy na które nie mam wpływu. Zupełnie nie mogłam się ogarnąć w tej karuzeli intensywnej stale przedłużającej się pracy, domu i rodziny. Zapomniałam już co to jest wolna sobota. Ze zmęczenia zasypiałam na stojąco. Byłam na tyle osłabiona, że musiałam zacząć brać suplementy i zaopatrzyć się w największą  dawkę magnezu dostępną na rynku. A teraz kiedy udało mi się jakoś wszystko pozbierać znów mam czas na myślenie. Tylko myśli niewesołe. Znów mi ktoś ukradł kolejny miesiąc z życia. Mam wrażenie cyklicznego przepuszczania mnie przez życiowy magiel późniejszej chwili na oddech i kolejnego maglu. Utopią wydaje mi się spokojny rok. Robię tyle rzeczy każdego dnia, tak wiele spraw pochłania mój czas a nieustannie czuję, że stoję w miejscu. Pewnie dlatego, że te najważniejsze dla mnie kwestie nadal się nie układają tak jak powinny. Nadal brakuje mi równowagi i poczucia bezpieczeństwa. Stale męczy mnie poczucie przeziębienia duszy samotnością. Zupełnie szczerze mówiąc o wiele bardziej niż przez ostatnie lata. Czasami ni z tego ni z owego dopada mnie zupełne zniechęcenie. Siadam wtedy przed TV i oglądam wszystko jak leci by wyłączyć myślenie, tak ja, która telewizji prawie wcale nie oglądam. Kilka dni temu śniło mi się, że przygotowuję własny ślub z rozsądku. Bity tydzień zastanawiałam się co to ma znaczyć. Że niby takie wyjście jest lepsze od życia samemu i podświadomość mi to podpowiada? Co zabawniejsze śniło mi się, że wychodzę za mąż  za kolegę, który w rzeczywistości jest szczęśliwie żonaty… Chyba nawet mojej podświadomości palma odbija. Przez to stałe przemęczenie pracą i branie się za bary z rzeczywistością brak mi sił. Zupełnie zwyczajnie na najprostsze rzeczy jak wyprawa po inne niż spożywcze zakupy. Nie umiem się zmobilizować by zabrać się za domowe usterki wymagające naprawy. Zupełnie nie mam kiedy spotkać się z kimś innym niż rodzina, która wstyd się przyznać przychodzi do mnie nie ja do niej. Ostatni raz na kawie poza domem byłam z Rose w… listopadzie. Co zabawniejsze wydaje mi się to jakby było wczoraj a minęły niemal dwa miesiące. Epopeję bym mogła napisać o swojej pracy i o tym co się tam dzieje a o moim życiu kilka słów zaledwie – żyję, oddycham mroźnym obecnie powietrzem, myśli mam niewesołe jak mam na nie czas a jedną z ukochanych przeze mnie ostatnio przyjemności jest sen. I tylko jedno mam ostatnio marzenie, żeby udało się utulić moją steraną duszę i naprawdę nieważne czym. Chciałabym chociaż przez chwilę mieć to złudne wrażenie błogości i spokoju nawet w obliczu mojej rzeczywistości. Nie zrozumcie mnie źle ja się nie skarżę. Wiem, że to jak żyję jest konsekwencją tylko i wyłącznie MOICH wyborów. Wiem, że za bardzo oddana jestem pracy i nie tylko a za mało czasu sobie poświęcam. Wiem że powoli to zmieniam. Dawno już przewartościowałam dla mnie rzeczy najważniejsze. Skreślam te kilka słów dla Was byście zrozumieli dlaczego tak mnie tu mało ostatnio i nie podejrzewali mnie o porzucenie bloga:) Nadal mam serce do pisania. Nadal jestem sobą. Nadal tu stale zaglądam i w miarę możliwości czytam co u Was. Jeśli względny spokój w moim życiu się utrzyma postaram się wkrótce napisać coś mniej o mnie a bardziej o czymś:)
Trzymajcie się ciepło w te mroziska

Wasza Eris

21 komentarzy:

  1. Chciałabym Cię utulić Eris, choć słowami tulić to niezwykle trudna rzecz. Bo słowa, choć ważne nie mają mocy ludzkich gestów. Chciałabym Ci napisać, abyś wyznaczyła sobie choć dwie godzinki dla siebie w tygodniu, zrobiła dead line, że choć nie wiadomo co będzie się działo Ty masz te dwie godzinki na początek tylko dla swojego ciała i duszy. Wiem jednak jak trudne to przedsięwzięcie dla człowieka zapracowanego.

    Twoja praca, obowiązki którymi jesteś obarczona to kosmos jakiś, przydałaby się garstka ludzi, bo Ty jesteś TYLKO CZŁOWIEKIEM. Pamiętaj o tym kochana. Tulę Twoje skołatane nerwy i przytulam mocno do serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej słowami niż wcale:) Tera jest ciut lepiej niż wcześniej mam te dwie godzinki dla siebie mimo codziennych nadprogramowych wydarzeń pochłaniających czas. Pamiętam, że jednak z żelaza nie jestem i uczę się cały czas zwalniać tempo. Odprzytulam:*

      Usuń
    2. To dobrze, że pamiętasz. Teraz ja będę musiała iść za Twoim przykładem i wygospodarować w ciągu dnia czas dla siebie, a też będzie ciężko. Ściskam mocno!

      Usuń
    3. Dbaj o siebie Słońce teraz sie przestawisz na zupełnie inny tryb pracy:*

      Usuń
  2. Erisku, ponoć po każdej zimie przychodzi wiosna. Wierzę, że zawita wreszcie i u Ciebie. Że znajdziesz w sobie dość siły i odwagi, i jak tylko na horyzoncie pojawi się okazja, by coś w życiu diametralnie zmienić, śmiało ją wykorzystasz :)
    Trzymam mocno kciuki. Na sobie krzyżyk już położyłam ale o innych jeszcze mam siłę powalczyć i mocno wspierać :)Kochana, komu jak nie Tobie ma się udać? :)
    Trzymaj się ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje nic innego jak powiedzieć byle do wiosny:) Rozglądam się za tymi możliwościami aż skrętu szyi dostaję;)Dzięki za kciuki, kochana jesteś. A o siebie się nie martw my za Ciebie powalczymy:D Buziaki przytulaki i zdrowiej nam szybko:*

      Usuń
    2. Erisku, Ty masz o siebie zadbać, a nie porywać się na walkę z wiatrakami :)

      Usuń
  3. Witaj Eris.Życie lubi czasem z nami się droczyć.Tylko czasem za długo to trwa i zaczynamy się mocno szamotać.Czas na czas jest potrzebny i słońce.Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Ksanti:) Oj życie ma wiele talentów w tym względzie. Czasami tak jest, że łatwo się dać życiu ograć bo sił nie starcza na odpieranie ataków, ale nie zawsze. Z czasem stajemy się mądrzejsi i dajemy radę znaleźć czas i wystawić twarz do słońca. Odpozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana ty tam na siebie uważaj, bo nam się wykończysz! Ściskamy mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak łatwo mnie wykończyć, wiesz co mówią co Cię nie zabije to cię wzmocni;) Buziolki;*

      Usuń
  6. Kochana, zwolnij trochę tempo o ile to możliwe, bo się wykończysz... :(
    Cały czas trzymam kciuki za Ciebie, aby prywatnego czasu było więcej, aby praca nie pochłaniała aż tyle czasu, byś miała mniej obowiązków a więcej przyjemności i czasu tylko dla siebie. No i mam nadzieję, że TA strzała amora w końcu Cię dopadnie ;))
    moc ciepłych pozdrowień ślę w ten mroźny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwalniam zwalniam kochana powoli ale sukcesywnie. Dzięki serdeczne za kciuki na pewno się przydadzą. Oj wiesz co zawsze mówię kiedy mowa o strzale amora? że z moim szczęściem mogłabym mnie zabić;) A tak poważnie musiałby to być wybitnie uzdolniony amor by mnie ustrzelić przy moim trybie życia. I ja wysyłam duuuużo ciepełka:*

      Usuń
    2. Ustrzeli Cię - zobaczysz, poradzi sobie z wyzwaniem ;-)

      Usuń
    3. Zobaczymy Słońce zobaczymy:)

      Usuń
  7. I co z Tobą począć? Dbaj o siebie, nie idź w moje ślady bo potem praca Cię nie uratuje, tylko wykopie na bruk bez mrugnięcia. Mam nadzieję, że ja się opamiętałam w dobrym momencie, chociaż patrząc na częstotliwość chorowania to za późno. Już wiem gdzie się podziało moje uczucie samotności. :) Trzymaj się ciepło Erisku:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Można by jedynie dziecko ale do tego trzeba dwojga;)Świetnie zdaję sobie sprawę, że za oddanie pracy czeka często człowieka noga-dupa-brama u nas nie inaczej nic nie znaczy lojalność i lata pracy jeden zonk i do widzenia. Dlatego staram się zachowac równowagę. No wiesz musiałaś mi swoje podrzucić jeszcze;) Trzymam się póki co buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Eris !!!! u mnie dzisiaj minus 20 stopni !!! ale masakra ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dziś rano było 21... a w nocy 25. Ja chcę na Bali:(

      Usuń
  10. Tak sobie ostatnio pomyslalam, ze staropanienskie wizje musza miec swoj kres. pewnie jakos po 30tce czlowiek osiaga apogeum chcenia, po czym odpuszcza i ma z gorki. Moral? Byle do 30-kilku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie lekarstwem na te "panieńskie wizje" było by gdyby wreszcie przestano piętnować tudzież przylepiać etykietki niezamężnym w określonym wieku. Jakoś nigdy nie uczyniłam celem mojej egzystencji małżeństwa i nadal nie zamierzam:)

      Usuń