12 listopada 2010

Ostatecznie


Bruno Ferrero
Sąd ostateczny

     Po wypełnieniu prostego i pogodnego życia zmarła pewna kobieta i znalazła się natychmiast w długiej i uporządkowanej procesji osób, które przesuwały się powoli w stronę Najwyższego Sędziego. Przesunąwszy się do połowy kolejki coraz bardziej przysłuchiwała się słowom Boga. Słyszała jak Bóg mówił do kogoś:
     - Ty, co pomogłeś, kiedy miałem wypadek na drodze i zawiozłeś mnie do szpitala, wstąp do mojego Raju.
     Potem mówił do kogoś innego:
     - Ty, co bez żadnego zysku pożyczyłeś wdowie pieniądze, wstąp, aby otrzymać wieczną nagrodę.
     A potem znów:
     - Ty, który wykonywałeś bezpłatnie bardzo skomplikowane operacje chirurgiczne, pomagając mi przynosić wielu ludziom nadzieję, wstąp do mego Królestwa.
     I tak dalej.
     Uboga kobieta przeraziła się bardzo, bowiem - choć wysilała się jak tylko mogła - nie była w stanie przypomnieć sobie żadnego szczególnego dokonania czy czynu w swoim życiu.
     Przepuściła nawet kolejkę, by mieć więcej czasu na penetrowanie swojej pamięci, ale nie wymyśliła niczego ważnego. Pewien uśmiechnięty ale stanowczy anioł nie pozwolił jej ponownie przepuścić długiej kolejki.
     Z bijącym sercem i z wielkim strachem dotarła przed oblicze Boga. Ogarnął ją natychmiast swoim uśmiechem.
     - Ty, która prasowałaś wszystkie moje koszule... Dziel się moją Radością! 
~~~~~~~~~~~~~~
 
Powinnam nauczyć się prasować. Przestać spalać się w nieustannej walce o coś/za kogoś/ z kimś/ dla czegoś. Nie wiem dlaczego wciąż mam wrażenie, że za mało zrobiłam, za mało wywalczyłam swoim życiem, za mało dobra dałam. Nie wiem dlaczego ciągnie mnie ciągle do rzeczy nieosiągalnych. Nie wiem dlaczego wszystko ciągle jest nie tak jak miało być. Gdybym miała ocenić swoje życie  wpisałabym sobie do dziennika niedostateczny, pod każdym względem. Dobrze, że nie jestem swoim ostatecznym sędzią.


12 komentarzy:

  1. jesteś bardzo surowym sędzią Eris ... to ja tak siebie powinnam oceniać nie Ty. Na mnie ciążą gorsze grzechy i kto wie czy kiedykolwiek się ich pozbędę ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Eris, znam Cię tylko z Twoich postów i chociaż czytam stosunkowo niedługo to odnoszę wrażenie, że bardzo wiele od siebie wymagasz i jesteś za surowa/za krytyczna wobec swojej osoby. Przecież tak nie można ;)
    Ja do raju z pewnością nie trafię - nie cierpię prasować :D
    gorąco pozdrawiam, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Erisku.Nie spalaj się tak w dążeniu do czegoś iluzorycznego.Wierz mi:czasem wrzucenie na luz i zajęcie się czymś z pozoru nieistotnym wyzwala niesamowite zdarzenia.Nie można bez końca się katować podnoszeniem poprzeczki.Stanowcze NIE czasem zaskuje;)Spróbuj-warto.Pozdrawiam i energię wysyłam złoto-jesienną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nam oceniać wagę naszych grzechów. Ja osądzam tylko to jak sobie radzę i co robię zupełnie subiektywnie. Takie mam ostatnio stale odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Można Nikkuś tak być wymagającym i krytycznym wobec siebie przynajmniej ja tak mam. Od zawsze bardziej skłonna byłam wybaczyć komuś niż sobie. Nie usunę tych cech, bo to część mnie, mojego charakteru. Jedyne co mogę to spróbować nie być za bardzo wymagająca i krytyczna. Prasować też nie znoszę:) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Ksanti, wiesz nie jest tak łatwo zmienić swoje cele i pogodzić się z tym, że są nieosiągalne chyba jeszcze tego nie umiem... Chciałabym mieć czas na wrzucenie na luz jak mówisz, zajęć mam aż za dużo, a czy poprzeczka jest za wysoko u mnie nie wiem raczej skłaniałabym się ku temu, że odpowiednio wysoko. Ksanti jestem asertywną osobą nie mam problemów z mówieniem nie:) Odpozdrawiam jesiennie

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Eris.Czasem nie trzeba zmieniać celów tylko dojść okrężną drogą-dłużej,trudniej,ale warto.Nie chodziło mi o asertywne nie-to ma być głośne duże, NIE.Asertywni asertywnych potrafią obłaskawiać;)Jeszcze jedna porcyjkę energii,pięknej złotojesiennej:))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Erisku :) większość z nas jest surowym sędzią dla samego siebie ... ale wystarczyłoby czasem posłuchać co inni o nas mówią lub zapytać co myślą i wiedziałabyś, że znalazłby się powód by wpuścić Cię do raju:)... a tak na marginesie właśnie pytałam niedawno Cornej co to znaczy być dobrym człowiekiem:D bo ja siebie też za takiego nie uważam

    OdpowiedzUsuń
  9. pijana_powietrzem14 listopada 2010 23:21

    nie bardzo wiem co powiedziec. po troszy dlatego ze nie znajduje slow, a po troszy bo czuje podobnie. z tym ze to nie o mnie. ale o tobie, slonce. i z szacunku slow nie znajduje na bezsensu tlumaczenie i bol ktory czujesz, ale moge Ci zyczyc i wlasnie niniejszym to czynie, bys znalazla odwage na zmiany i skorzystaal z okazji jaka los ci wtedy podstawi. sciskam cie kochana moja mocno

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Ksanti:) Może to i jakiś sposób - obejść naokoło to co przeszkadza... Rozbawiłaś mnie tymi asertywnymi:) Nie wiem czy głośne duże nie akurat jest u mnie problemem. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Inesku :) No nie wiem czy większość całkiem sporo wszystko jest sobie w stanie wybaczyć. A może ja tam w tej kolejce coś ugotuję zamiast prasować i tym samym sobie szanse stworzę? ;) Wiesz tak sobie myślę, że dobro jest zawsze w nas ale my nie zawsze jesteśmy dobrymi ludźmi dlatego powiedziałabym, że dobrym się nie jest a bywa. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie musisz nic mówić wystarczy, ze jesteś Słońce:) Ech chciałabym byś czuła inaczej i nie wiedziała o czym mówię, noc cóż... Wiesz co kochana sama bym sobie tego życzyła i mam nadzieję, że się spełni uściski i buziaki:*

    OdpowiedzUsuń