11 stycznia 2014

O Eli ... part. VIII

Jest dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia.

Od kilku dni intensywniej myślę o Eli. 

Niestety nie wykażę się taką znajomością różnych faktów z życia Eli - jak niektórzy wcześniej.
Za dużo myśli kłębi mi się w głowie, bym mogła sobie cokolwiek przypomnieć.
Pamiętam taką sytuację, kiedy brałyśmy udział w konkursie u Polly, gdzie główną nagrodą był zestaw Colgate. I nie wiem dlaczego - ale kojarzy mi się ona z Elą. Ktoś może wie dlaczego? :)))
Z Elą najbardziej zżyłam się kiedy dowiedziałam się o jej chorobie.

Napisałyśmy do siebie kilka maili, choć Ela zawsze pisała, że nie ma sił często odpisywać, więc starałam się jej nie męczyć. Rozmawiałyśmy kilka razy na FB
Niestety od pewnego momentu (i wcale nie na samym końcu jej drogi) czułam, że Ela odchodzi :( Nie czułam nadziei, nie wierzyłam, że z tego wyjdzie. Bałam się, płakałam i prosiłam Boga o łagodność dla Eli.
Były momenty, że nie umiałam się skupić na pracy, czy czymkolwiek innym, bo myśl o tym, że Ela umiera - nie dawała mi spokoju.
Błagałam Boga, by zmienił zdanie i sprawił cud........
Latem pojechaliśmy nad morze.. na kilka dni wakacji. Chciałam bardzo odwiedzić Elę po drodze, chociaż bałam się, że nie będę umiała powstrzymać łez kiedy ją zobaczę.
Niestety, nie zajechaliśmy do niej pierwszego dnia, bo dzieci były już zmęczone 12 godzinną podróżą, bo czekali na nas na kwaterze itd itd..... :(
I kiedy powiedziałam do męża: "Dobra, to nie skręcaj, jedź prosto na kwaterę, a do Eli zajedziemy w drodze powrotnej" - wystraszyłam się, że zrobiłam błąd.
I rzeczywiście tak było. Bo następnego dnia Ela poszła do szpitala i prędko z niego nie wyszła. Wracając do domu - miałam łzy w oczach i żal do całego świata, a głównie do siebie, że tamtego dnia nie zajechaliśmy do niej :((

W październiku zorganizowaliśmy Eli przedwczesne urodziny. Taka mini akcja na FB. Wysyłaliśmy jej kartki i kto chciał to jakąś drobnostkę. Ja posłałam jej włochate podkolanówki w paski i szal-komin.
Chciałam jej dać trochę ciepła, bo pisała, że teraz bardzo marznie, dlatego gdy tylko zobaczyłam w sklepie te długaśne skarpety - pomyślałam o Eli.
Wiem od Polly, że najprawdopodobniej Ela zmarła mając na sobie te skarpety.
Jak się o tym dowiedziałam, to się poryczałam ....
Nawet nie wiecie - jak wyrzucam sobie, że wtedy jej nie odwiedziłam :((
Tydzień temu wypisywałam kartki świąteczne do moich bliskich. Ela była na tej liście i.... znów kołek w gardle.....

A dziś dostałam kartkę świąteczną od rodziny Eli i..... znów się wzruszyłam, znów miałam łzy w oczach.
Ale teraz wiem, że Ela - gdzieś tam w niebie - pisze do mnie maila i stuka mnie po głowie..... :)
Wiecie jak mnie Ela rozzłościła na sam koniec ?
Postanowiłam, że - ponieważ nie było nam dane się spotkać latem, za życia - to jeśli Ela umrze - to pojadę na jej pogrzeb, by chociaż osobiście ją pożegnać. I to był pewniak - taki na 99%, bo wiadomo, że zawsze może się wydarzyć jakaś choroba dzieci czy coś, co mnie zatrzyma w domu. Ale jednak miałam postanowienie.
I wiecie co zrobiła Ela? Specjalnie odeszła wtedy, kiedy mój mąż był w delegacji. Wrócił nocą - kilkanaście godzin przed pogrzebem Eli i niestety nie był w stanie znów wsiąść w samochód i wieźć mnie ponad 600 km.
Taka z tej Eli była dziewczyna...... nie chciała sprawiać nikomu kłopotu ;)))))

Nie wiem co napisać. Ten mój wpis jest chaotyczny, bez ładu i składu, ale niestety inaczej nie umiem, kiedy w grę wchodzą takie emocje......

Eluś, dziękuję, że stanęłaś na mojej drodze, że pojawiłaś się w moim życiu.
Dziękuję, że nauczyłaś mnie jak walczyć, jak zachować człowieczeństwo.... jak być dobrym człowiekiem.
Dziękuję Ci i zawsze będę się za Ciebie modlić.


Kantadeska

7 komentarzy:

  1. Oj ja nie wiem dlaczego ten konkurs z pastą tak Ci się z Elą kojarzy :)

    Co do odwiedzin to mówiłam Ci, Ela to rozumiała i pewnie martwiłaby się jakbyś z dziećmi zmęczonymi podróżą wpadła do niej w odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wie. Może Ela też brałą w nim udział i opisała jakąs fajną historię, która mi gdzies tam utkwiła ? :)

      Usuń
    2. możliwe, niestety już tego nie sprawdzimy bo blog wprawdzie przeniesiony ale bez komentarzy a tamten prawdziwy usunięty ... :)

      Usuń
  2. Wzruszam się za każdym razem czytając o Eli...

    OdpowiedzUsuń