12 września 2011

Jestem


Jestem kochani. Przejechałam zaledwie 1615 km podczas urlopu, ile przeszłam nie jestem w stanie zliczyć. PKP dało radę PKS też i dzięki temu mogłam odwiedzić wszystkich bliskich mojemu sercu. Odpoczęłam dokładnie tak jak chciałam i mam Wam wiele do opowiedzenia. Jednak oczywiście jeszcze nie teraz bo mam aktualnie syndrom pourlopowego urwania głowy. Na osłodę czekania na relację dodałam Wam do albumu po lewej troszkę zdjęć. Polecam zwłaszcza tym co tak jak ja dziś mają za oknem szarugę.

Do napisania kochani
Wasza Eris

26 komentarzy:

  1. Welcome home and see u again:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już wiem gdzie byłaś ;o))

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja myślę, że see u again;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie do końca wiesz kochana:) Byłam bardzo blisko Ciebie tym razem, tak blisko, że gdybym miała więcej czasu wpadłabym na kawę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. pooglądaałam sobie zdjęcia :) mam nadzieję ze powrot do pracy straszny nie był i wielkiego galimatiasu teraz nie masz

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda kochana, że urlop Ci tak szybko minął, ale miło Cię tutaj znowu widzieć/czytać :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem tak Kasiulku miękkie lądowanie w pracy to nie było niestety, dziś drugi dzień po powrocie a moje biurko nadal pęka w szwach ale spokojnie dam radę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielka szkoda, ale najważniejsze że chociaż tą chwilę miałam dla siebie:) I Ciebie miło widzieć/czytać kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może już całkiem niebawem?;)Powrót do pracy nigdy nie jest miękkim lądowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. no to czekamy na relacje :) a ja jak zwykle zapomniałam hasła do albumu ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak będziesz na północy i dobrze poczarujesz to kto wie:)Powroty są lekkie jak jest w stanie ktoś Ciebie zastąpić kiedy wypoczywasz u nas zastępstwo funkcjonuje dorywczo i częściowo niestety...

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja na wolną chwilę by ją spisać:) Hasło jest podane w ramce o blogu z lewej:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przypomniałaś mi welcome to Algieria:) Normalnie jak spojrzeć sami poligloci:)

    OdpowiedzUsuń
  14. herzlich willkommen... mozemy jeszcze tak :D

    OdpowiedzUsuń
  15. O proszę jacy uzdolnieni językowo blogerzy:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzisz Kochana w jakim Ty się towarzystwie obracasz;D Jak Ci minął tydzień?

    OdpowiedzUsuń
  17. Oczywiście, że w doborowym;) Tydzień pod znakiem dodatkowej pracy w domu za którą się właśnie zabieram i mam nadzieję dzisiaj skończyć by choć trochę odpocząć w ten weekend i wyskrobać choć chwilę na relację part one:)

    OdpowiedzUsuń
  18. No, bo ja tu nóżkami przebieram;)Odpocząć nie zapomnij i dużo pić!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ok już możesz przestać i zacząć czytać powyżej;) Oj z tym odpoczynkiem krucho skończyłam swoja pracę domową wczoraj o 21-wszej z minutami, ale dziś za to dzień lenia;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałam, Ty mnie tak nie zachwalaj bo spłonę.No! Już ja Cię nauczę jak być leniwcem;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ktoś Cię w końcu musi dowartościować i podjęłam się samozwańczo tej trudnej misji;D Mówisz? No nie wiem ja to za długo na miejscu nie usiedzę;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaiste, że zdajesz sobie sprawę jak trudna to misja. Leniwcem można być poruszając się;)

    OdpowiedzUsuń
  23. No ba czarownice zawsze wiedza na co sie porywaja;) A to ciekawe bo ja znam tylko takie nieruchome jak w tym dowcipie:
    Siedza dwa leniwce na gałęzi mija jeden dzień i nic mija drugi i nic zadnego ruchu mija trzeci i czwarty dalej nic piatego jeden z nich podrapał się po głowie na co ten drugi spojrzał i mówi: Stefan a coś Ty taki nerwowy? ;D

    OdpowiedzUsuń