15 sierpnia 2011

Łańcuszkowo


Bo kto pisze – […] – zawsze się zdradza. Jeśli pisze, zostawia ślad. Nie ukryje się, bo w słowach nie można się ukryć.
Stefan Chwin

Pijana mnie zaraziła blogowym łańcuszkiem w którym nagroda za zdradzenie siedmiu rzeczy, których o mnie jeszcze nie wiecie jest to oto trofeum:



Pomyślałam sobie sympatyczna zabawa tylko jest jeden problem Wy już strasznie dużo wiecie o mnie /rzeczy, które mogę zdradzić/ stąd powyższy cytat. Jednak wiadomo nie od dziś, że nie ma to jak wyzwania – ćwiczą umysł, rozwijają i pobudzają do działania więc postanowiłam podjąć się zadania znalezienia jeszcze kilku rzeczy o których Wam nie pisałam.

1.   ZAPANOWAŁAM NAD LĘKIEM PRZED RUCHOMYMI SCHODAMI
Kiedyś już Wam w podobnej zabawie pisałam o tym, że boję się ruchomych schodów. I naprawdę tak było. Mogłam przejść osiem pięter schodami byle nie na tym urządzeniu. Kiedy byłam zmuszona z niego korzystać zawsze czułam jak ogarnia mnie swoimi mackami lęk. Jednak już jakieś plus minus dwa trzy lata temu postanowiłam skończyć z tą dziecinadą i przestać pozwalać lękowi panować nade mną. Stopniowo metodą małych kroków udało się i jestem z siebie dumna:)

2.    ZNÓW ZMIENIŁAM KOLOR WŁOSÓW.
Wiadomo nie od dziś  - kobieta zmienną jest:) Nie jestem tu żadnym wyjątkiem. Aktualnie już nie mam na głowie ciemnej czerwieni a ciemny bordo (tak napisali na pudełku), który mnie osobiście bardziej przypomina oberżynę.

3.   UWIELBIAM KURKI
Wiecie te małe ciemno-żółte grzybki. I naprawdę nieważne pod jaką postacią czy w sosie śmietanowym czy smażone do mięska czy z cebulką w jajecznicy zwyczajnie uwielbiam ich smak. Cały rok za nim tęsknię, bo oczywiście lubię tylko świeże. A jak mnie najdzie na nie ochota a nie są dostępne bo już po sezonie to po prostu MUSZĘ kupić sobie zupę w proszku knorra krem z kurek. Co prawda do smaku świeżych grzybków się nie umywa ale zawsze to jakiś substytut:)

4.   KIEDYŚ  NIE PRZEPADAŁAM ZA KOTAMI
Odkąd pamiętam mieliśmy w domu mnóstwo zwierzaków. Od psów przez chomiki, świnkę morską po rybki (kiedyś nawet mieliśmy ten cały zestaw jednocześnie) ale kotów nie mieliśmy. Byłam niezbyt ufna w stosunku do nich. Wszystko się zmieniło jak pierwszy zamieszkał pod moim dachem. Aktualnie uwielbiam kociaki. Stałam się żywym dowodem przysłowia, że posiadanie jednego kota prowadzi nieuchronnie do posiadania drugiego /a w moim przypadku nawet trzeciego/ Oczywiście inne zwierzęta też kocham to się akurat nie zmieniło.

5.   JESTEM JEDYNĄ PANNĄ U MNIE W PRACY
To najprawdziwsza prawda:) W mojej firmie pracuje całe mnóstwo kobiet jednak ani jedna z nich poza mną nie jest stanu wolnego.

6.   NAJBARDZIEJ USPOKAJA MNIE MORZE
Kiedy chcę się wyciszyć, kiedy nagromadza się w moim życiu za wiele złego muszę pojechać nad morze chociaż na kilka godzin by wrócić równowagi. Nic tak nie wypłukuje złych emocji jak  głęboki oddech i wsłuchiwanie się w miarowy szum morza z zamkniętymi oczami.

     7.   CHCIAŁABYM KIEDYŚ NAUCZYĆ SIĘ JĘZYKA WŁOSKIEGO  
O moim zamiłowaniu do tego kraju już wiecie, ale nie wiecie, że przenosi się ono też na język. Wszystko w nim wypowiedziane jakoś mi lepiej brzmi (nie żebym miała coś przeciwko polskiej mowie). Niestety ani warunki czasowe ani finansowe póki co mi na naukę nie pozwalają.

Oczywiście do przyłączenia się do zabawy nikogo nie wskazuje palcami jednak jakby ktoś miał ochotę zapraszam:) 

27 komentarzy:

  1. Witaj Eris, tak jak Ty ze schodami ja mam ze szklanymi bryłami, nie potrafię po nich chodzić. Też nigdy nie przepadałam za kotami i zostało mi to do dziś, choć chętnie głaskam i tarmoszę. Punkt 6-mam tak samo. Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez takie łańcuszki zawsze można się dowiedzieć czegoś więcej ;)
    Ja akurat kotów nie bardzo lubię. Psy owszem.
    Włoski za mną też kiedyś chodził, ale niestety na dobrych chęciach się skończyło.
    Pocieszę Cię - u mnie w pracy z kobiet na wydanie zostałam tylko ja :)) znaczy jeszcze jedna koleżanka jest niezamężna, ale jest zaręczona i bierze ślub za miesiąc :) a więc spokojnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nam kochana nie pozostaje innego, jak sie nad to morze wybrac. I to najlepiej wloskie, zeby przy dzwiękach wloskich fraz, w obecnosci wloskich przystojniakow, oddawac sie totalnemu dolce far niente, dzieku ktoremu zbierzemy sily by dokonac "attraversiamo" (ach czy to nie piekne slowo?) naszych ograniczen. W międzyczasie możemy się zajadać kurkami, bo włosi też je cenia i z pokorą pozwolimy z siebie żartować słodkim okresleniem "una buona forchetta". Możemy na dostawke spakowac jakiegos kota, choc osobiscie wole psy i szalona farbe do wlosow ;D ja sie z miejsca pisze na jakies niekontrolowane szalenstwo. Zgodze sie nawet na omijanie schodow i wind... pod warunkiem, że będziemy noszone na rękach :))) To dopiero la dolce vita co? :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam, gdy pisałaś o lęku przed schodami. Też go miałam i też staram się przezwyciężać:) A morza na wyciągnięcie ręki baaaaardzoooo zazdroszczę, my musimy najmniej 8 godzin jechać. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz, że ja też nie przepadam za szklanymi schodami? Są u nas w jednym z centrów handlowych i omijam je szerokim łukiem. Może gdybyś jakiegoś kotka przygarnęła zaczęłabyś też za kotami przepadać:) Morze to jeden z moich ulubionych boskich wynalazków:) I Tobie spokojnej nocy kochana:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś jakoś tak miałam alergię na łańcuszki ale z czasem i ten element życia blogowego polubiłam:) Kociaki to takie zwierzęta do których zwyczajnie się trzeba przekonać. A psiaki tez lubię zwłaszcza siostrzanego goldena taki duży dzieciak cały czas z niego:)Mam nadzieję, że u mnie ten włoski się jednak zrealizuje. No proszę to nie tylko u mnie w pracy są takie ewenementy jak ja;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie Kaska jak ja Cię uwielbiam:) Już zobaczyłam oczyma wyobraźni ten cudny włoski urlop:)Ech na takie dolce vita pisze się obiema rękami a nawet i stopami:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja pamiętam że miałaś podobnie do mnie z ruchomymi schodami:) Generalnie niby mam nad morze blisko ale niestety natłok zajęć nie pozwala mi tam bywać często. Jak mi się uda dostać urlop /kiedykolwiek to będzie/ to na pewno pojadę. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja generalnie nie lubię budynków typu: szklana bryła. W Krk kiedyś takowe bryły pospadały z Galerii Krakowskiej...
    Wolę zdecydowanie psiaki. I mój jeden z ulubionych. Ponownie dobrej nocki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To Eri musimy te Polly wyslac do tej toskanii na stale, niech nam zrobi zaplecze, nagabnie kolegow (bo ona przeciez juz zajeta i nie wypada jej sie rozgladac za szeroko ;p) i bedzie super fajnie ;D Ja to nawet gotowac moge!

    OdpowiedzUsuń
  11. To już wszystko jasne:) Każdy chyba jakieś traumy lękowe ma na pozór niegroźnych rzeczy czymś oczywiście spowodowane.

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest nas dwie:) W tym sezonie już jadłam pięć razy;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Grunt to mieć jakiś plan:) Z nagabywaniem Polly akurat nie ma problemów zostaw ją ją samą na chwilę a Włochów znajdzie się pewnie chmara:) Z Wami Kaska to ja nawet na koniec świata polecieć mogę i gotować też mogę i sprzątać a nawet prać byle by zmienić otoczenie i odpocząć w doborowym towarzystwie;)

    OdpowiedzUsuń
  14. z tymi kotami to mnie zaskoczylaś :) ja szczurów nie lubiłam, a ten ogon ich mnie przerażał, ale przy blizszym poznaniu to sa najkochansze zwierzaki swiata

    OdpowiedzUsuń
  15. łańcuszek to ja się jak zwykle wyłamuję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli chodzi o lęki to boję się skakać z dużych wysokości, chociaż lęku wysokości nie mam. Mogę się wychylać, przechylać, ale skoczyć? Nigdy w życiu :. Włosy farbuję ze względu na siwiznę - trzymam się brązów, chociaż rudości też się zdarzają. Grzybki uwielbiam, zwłaszcza marynowane (co do zupki Knorra, wogóle nie czułam kurek, może coś nie tak z moimi kubkami smakowymi?)podobnie jak koty, chociaż po domu pałętają mi się psy. Podejrzewam, że ja też jestem jedyną panną na wiecznym wydaniu w pracy, co do języków, chciałabym porządnie opanować angielski, a nie tak po łebkach, tylko brak mi motywacji i jeszcze fiński i szwedzki, póki jestem pod wpływem Skandynawii :)
    A czy ja się moge dopisać do włoskich wakacji? :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. teraz dopiero widzę, że mnie do Włoch na stałe chcecie wysłać ;DDD a może sobie na zrzutę kupimy tam dom wakacyjny ???? ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzisz Kasiulku nie zawsze się można od razu przekonać do zwierząt jak się ich najpierw nie pozna czy to kociaki czy szczurki:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiemy wiemy Polluś, że unikasz:)

    OdpowiedzUsuń
  20. A mnie z kolei bungee zawsze kusiło:) Z włosami mam dokładnie tak samo chętnie bym ich w ogóle nie farbowała bo lubię swój naturalny kolor no ale cóż konieczność. Ja się z grzybkami ograniczam do pieczarek, boczniaków i kurek:) co do zupy knorra to to musi być zupa krem z kurek, jest jeszcze gorący kubek o tym smaku ale ten to jest kompletnie do niczego. O proszę to już jest nas trzy panny razem ze mną i Nikką:) Normalnie jak Ci się tych języków nauczysz będziesz poliglotką:) No jasne, ze nami jedziesz nie ma innej opcji;)

    OdpowiedzUsuń
  21. To Pijana dla naszych wspólnych korzyści;) Jak strzelę tą 10-tkę w totka to chętnie się na taki domek zrzucę:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tam, dom. Willasa sobie fajnego kupmy. We włoszech nieruchomości lecą na łeb i szyje :)

    OdpowiedzUsuń
  23. A to ja chyba kupiłam taką zwykłą zupkę z kurek, dziś rozejrzę się za kremem, bo mi smaka narobiłaś :)
    Nawet nie wiesz jak mi się gęba ucieszyła,że się mogę kiedyś wybrać z wami na wakacyjne wojaże, bo już mi tak od dłuższego czasu chodzi po łepetynie myśl, że fajnie by było tak się skrzyknąć w kilka osób i gdzieś pojechać. Byłoby super, zwłaszcza, że Polluśka gwarantuje przygody :P
    PS
    Jak wygram w totka to na bank dorzucę się na wakacyjną hacjendę :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja Cię Kaśka prawdziwego willasa we Włoszech takiego z basenem? Normalnie się rozmarzyłam;) Jestem jak najbardziej za choć tych milionów nie wygrałam:)

    OdpowiedzUsuń
  25. A wiesz Mardż, że ciężko ją dostać. Z reguły tylko te popularne zupy mają w sklepach a nawet i marketach. U nas dostać można ją ja tylko w Kauflandzie. Wakacyjny zlot blogowiczów to było by dopiero super:D Jestem jak najbardziej za jeśli mnie z pracy puszcza i coś wymyślicie:) Kochana nie tylko Polly ale każda osobowość blogowa gwarantuje przygody;) Jak wygrasz to przyjdzie Ci tego willasa nam zafundować;D

    OdpowiedzUsuń
  26. że niby ja taka przygodowa jestem ??? no co Wy ;DDD

    OdpowiedzUsuń