[...] Pod koniec dnia, wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być zamkiem. I nie jest ważne "długo i szczęśliwie", ale "szczęśliwie" teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach.
Chirurdzy, Meredith
Czasami zaskakuję sama siebie. Pracuję coraz więcej, w ostatnich tygodniach biję wręcz własne rekordy nadgodzin, zewsząd same mało optymistyczne wieści, perspektyw urlopowych nie mam żadnych i tu nagle po trwającym u mnie dosyć długo odrętwieniu pomieszanym ze smutkiem budzę się dziś /oczywiście przy pomocy budzika/ o cudownej godzinie 4.30 rano i czuję się tak jakby ktoś ze mnie zdjął cały ciężar. Z głupia frant ni z tego ni z owego coś gdzieś głęboko we mnie mówi mi, że wszystko będzie dobrze. Czyste szaleństwo. I wiecie co jest w tym wszystkim najdziwniejsze ja ZAWSZE WIERZĘ temu głosowi. Ja która z wszelaką wiarą poza tą w Boga jestem na bakier, ja ze sceptycyzmem we krwi. Wstaję i uśmiecham się do siebie mimo, że na zewnątrz szaruga 13 stopni na termometrze i deszcz. Idę do pracy wiedząc że spędzę tam kolejne 9 godzin w tym tygodniu i… nic. Nie robi to na mnie wrażenia, bo już są we mnie korzenie wiary, że wszystko się ułoży. Zastaję na miejscu Kongo z Bangladeszem i realną groźbę, że nie wyrobię się z terminami na czas i co… i nic. Zwyczajnie robię to, co do mnie należy jak najlepiej potrafię nie dając się wyprowadzić z równowagi jak chociażby wczoraj. Mało tego postanawiam odpuścić sobie przychodzenie do pracy w kolejną z rzędu sobotę i ZAUFAĆ wewnętrznemu głosowi, który mówi mi, że dam radę bez tego. Ja, która mam deficyt wszelkiego zaufania większy od naszej dziury budżetowej. Po pracy też wszystko nie układa się tak jak planowałam i co… i nic. Dostosowuję się do jak zwykle zmiennej sytuacji i czuję wewnętrzny spokój. Jak nic zwariowałam i… dobrze mi z tym:)
I niech tak Erisku zostanie i trwa ten stan jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńKtoś mi kiedyś powiedział w odniesieniu do mojego pracoholizmu mądre słowa: " Pracy bez Ciebie szlak nie trafi, ale Ciebie może". Nie dobrze się tak przemęczać. W istocie jeśli w sobotę nie pójdziesz do pracy nic się strasznego nie stanie. Żadne tam szaleństwo. Odpoczywaj i wierz:)Czasami lepiej być sceptykiem niż zbytnim optymistą żyjącym złudzeniami, wiesz? Ściskam.
OdpowiedzUsuńdobra, bez zbednego pitu pitu, jak On ma na imie? :D
OdpowiedzUsuńKiedy ja ostatnio przytaczałam ten sam cytat byłam już po kolana zakochana. :)
Nie masz pojęcia ile razy próbuje wstawić komentarz, a wciąż nie wiem na czym polega problem. W każdym razie wciąż czytam, jestem i czekam na wieści. Cieszę się, że w końcu nadeszły. te dobre. Z pozdrowieniami i życzeniami już tylko tęczy a nie samego deszczu. Iskierka ;)
OdpowiedzUsuńhmmm, sama nie wierze, że mi się udało wstawić komentarz. Kiedyś aż raz chyba mi się wcześniej udało, nie wiem czy pamiętasz. Nie znamy się, ale cieszę się niezmiernie, że w końcu zaświeciło słońce, chociaż mam wrażenie, że tylko czasami przyćmiły je jakieś chmury, ale mimo to ono nie zniknęło i tkwiło w Tobie. Cieszę się, że w końcu jakieś promyki wyjrzały zza tych chmur. Iskierka ;)
OdpowiedzUsuńno no ... wreszcie, długo czekaliśmy na ten wpis ;DD
OdpowiedzUsuńTeż liczę na trwałość tego stanu Kasiulku;)
OdpowiedzUsuńWiesz Rose ze mną to nie do końca jest pracoholizm. Ja się przed dodatkowa pracą bronię rękami i nogami. Tylko mam teraz nieciekawie w związku ze zmianami w pracy i nie dość, że przybyło mi obowiązków to jeszcze inne sprawy się komplikują i w tle nadal zmiana oprogramowania. Przez to zwyczajnie się nie wyrabiam a moja praca związana jest z terminami i dużą odpowiedzialnością więc przychodzę już godzinę szybciej do pracy niemal codziennie i zaczynam też bywać w soboty. Nie mogę sobie pozwolić by zawalić terminy, bo zwyczajnie tą pracę stracę. Dobrze, że mamy zgrany zespół i jak sytuacja kryzysowa jak ostatnio to każdy rzuca swoje i pomaga. Generalnie ciężko jest i powiem Ci, ze już się wspinam na wyżyny świetnej organizacji a jeszcze nie wszystko jest zrobione. Cytat jak najbardziej dobry i wart zapamiętania. I widzisz zamiast odpoczywać zrobiłam mały remont wczoraj, ale już basta dziś leniuchuję;) Wiem Rose, wiem i odściskuję:*
OdpowiedzUsuńWiesz Iskierko to chyba już zaleta publicznych serwisów blogowych, że zawsze coś nie działa jak należy. Czasami i inni mają tu problemy z komentowaniem, ale zawsze to tylko chwilowe. Dzięki za życzenia spełniają sie bo dziś mam cudną pogodę:)
OdpowiedzUsuńPamiętam pamiętam Iskierko:) Pamięć mam s=dobrą jeszcze;) W każdym z nas jest słońce tylko czasem jest zwyczajnie zła pogoda:)
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się, że się doczekaliście:)
OdpowiedzUsuńPijana szalona kobieto to żeś się zagalopowała prrr Żaden męski osobnik poza dwoma słodziakami z gatunku kotowatych się koło mnie nie kreci. To tylko zwyczajne szaleństwo a nie to z gatunku miłosnych:)
OdpowiedzUsuńTo może Ty po prostu jeszcze nie wiesz, że sie kręci, a on sie kreci i znaki podświadome daje, które odbijaja się na wewnętrznych uczuciach które jeszcze mało czytelnie się uzewnętrzniły? Tak, z całą pewnością tak właśnie jest :)))
OdpowiedzUsuńAle mnie rozbawiłaś:D Oj kochana czas pokaże ile prawdy w Twoich przewidywaniach:)
OdpowiedzUsuńEhh, no tak. Jak mus to mus jak to się mawia. Mam nadzieję, że choć w niedzielę troszkę odpoczywasz.
OdpowiedzUsuńJa to czuje Elunia, mówię Ci. Na prawo od wątroby głównie. A moje wątroba zawsze była prorocza. Dasz wiarę, że jak tylko zaczynała boleć, bo w ciągu tygodnia musiałam iśc do lekarza? Ha! Kto by się spodziewał, nie? Taka z niej wróżka :))
OdpowiedzUsuńNo no, podejrzany ten optymizm ;-) niech trwa jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńpozdrówka :)
Wręcz leniuchuje Rose;) A dziś to już w ogóle, bo wstałam dopiero o 9.30:)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak wypróbować Twoje wróżby na sobie:)
OdpowiedzUsuńO losie dziewczyny no naprawdę nic się nie dzieje takiego a już zwłaszcza w sferze osobistej za podejrzliwe coś jesteście:)
OdpowiedzUsuńA wiesz że wyjaśnienia sklada ten co ma coś na sumieniu? :D
OdpowiedzUsuńW sensie tylko winny się tłumaczy? Ok to już nic nie mówię twórzcie tyle teorii spiskowych ile chcecie:)
OdpowiedzUsuńI niech to "wariactwo" trwa i trwa :))))
OdpowiedzUsuńPóki co trwa;D
OdpowiedzUsuńJak mozesz to podeślij mi troszkę. Teraz takie wiatrzysko, to szybko dojdzie :)
OdpowiedzUsuńI jak odebrałaś przesyłkę, bo wysłałam natychmiast korzystając z pogody;)
OdpowiedzUsuń